Dzisiaj pojechałam nowym rowerem do szkoły razem z Weroniką. Wszystko było fajnie, dopóki nie zaczęły się lekcje (a dokładniej historia). Nie wiem czemu, ale nie chciała ze mną siedzieć. Potem na przerwie cały czas odwracała ode mnie wzrok i rozmawiała z Mają i Jaśminą. Ja w tym czasie grałam na komórce dla zabicia czasu. Bardzo bolało mnie gardło (i nadal boli) i głowa, i nie miałam na nic ochoty. Natomiast na informatyce, gdzie Weronika musiała siedzieć koło mnie, bo miała tam stanowisko komputerowe, jak gdyby nigdy nic zapytała: jesteś na mnie zła? Powiedziałam, że to raczej ona... Po lekcjach pojechałam do domu (też rowerem) z Weroniką i jej siostrą. Coś tam nakłamała mamie i przez to Weronika musiała nosić jej plecak (swój też!) i nie mogła jechać na rowerze - musiała dać go siostrze. Zrobiło mi się jej żal. Mój rower trochę szwankował - gdzieś tylne koło chrobotało, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Zanim dojechałam do domu, już się uspokoił.
W domu rozsadzało mi głowę. Poleżałam na łóżku z moim psem. Potem poczytałam książkę, którą dostałam od Wery na urodziny. Niedługo planuję wycieczkę rowerową, a potem piżama party... Ale to jeszcze się okaże :)
Ogólnie moje samopoczucie znacznie się pogorszyło. Mam nadzieję, że mi minie, a Weronika nie będzie obojętna wobec mnie. Odrobiłam szybko lekcje. Akurat przyjechała do nas fryzjerka, żeby ostrzyc pieska :]
Wieczorem pisałam bloga i czatowałam z koleżanką. Oby jutrzejszy dzień był bardziej udany!!!
|
Świat przyrody jest piękny. |
PS z okazji dnia ziemi przesyłam parę ekologicznych obrazków ;-)
|
Ziemia jest w naszych rękach! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz